Uwielbiam zdjęcia czarno-białe, szczególnie portrety. Do tego stopnia, że kiedyś zastanawiałem się nad tym aby mój blog i portfolio w całości składały się z czarno-białych fotografii. Jak łatwo zauważyć zrezygnowałem jednak z tak radykalnego pomysłu. Zamiłowanie pozostało i kiedy otrzymuję zapytanie o wykonanie sesji utrzymanej w monochromie cieszę się na takie zdjęcia podwójnie. Do dziś zresztą bardzo dobrze wspominam takie zlecenia jak sesja wizerunkowa dla Pallero.
Sonia zgłosiła się do mnie z zapytaniem właśnie o takie zdjęcia. W dodatku na początku naszego spotkania dowiedziałem się, że jednym z jej ulubionych fotografów jest Peter Lindbergh – klasyk czarno-białej fotografii portretowej i modowej. Oczywiście chcieliśmy aby wykonywane zdjęcia w pewien sposób nawiązywały do jego twórczości. Poprzeczka była więc ustawiona bardzo wysoko. Czy choć w części udało się do niej sięgnąć? Oceńcie sami :)
W takich prostych portretach, z nieodwracającym uwagi tłem i mało skomplikowanym oświetleniem, bardzo ważne są dla mnie detale. Kiedy na fotografii nie mamy kolorów nabierają one jeszcze większego znaczenia. I tak dla przykładu na powyższym ujęciu naszą uwagę skupiają guziki marynarki. Umyślnie wybraliśmy ten element stroju do tego ujęcia.
Z kolei na tym ujęciu brak jakichkolwiek elementów odwracających uwagę od modelki sprawia, że wyraz twarzy i subtelny gest dłoni nabierają większego znaczenia i bardziej zwracamy na nie uwagę. Uwielbiam taką zabawę niuansami, które wpływają na całe fotografie. Mam wrażenie, ze w tylko czarno-białych portretach jest to możliwe.
Kolejny portret Soni należący do moich ulubionych ujęć, tym razem bardziej swobodny. Uwielbiam delikatną krzywiznę sylwetki i zauważalne dopiero w drugiej chwili odbicie światło na pasku.