Jest wiele aspektów sesji portretowych, które sprawiają że to moja ulubiona dziedzina fotografii. Do najważniejszych zaliczam możliwość poznawania wielu różnych osób i możliwość porozmawiania z nimi na najróżniejsze tematy. Mam przyjemność gościć na sesjach osoby o naprawdę różnych profesjach i zainteresowaniach więc miewam sposobność do poruszenia podczas rozmów szerokiego spektrum tematów. Coraz bardziej interesuje mnie też różnorodne nastawienie, z jakim kolejne osoby przychodzą na sesje.
Wiele osób naprawdę się denerwuje przed sesją, a wchodząc do studia, już na samym początku spotkania, zaznaczają jak bardzo nie lubią być fotografowane i nie lubią siebie na zdjęciach (zastanawiam się czy to nie jest nasza narodowa przypadłość). Miewałem wręcz przypadki, kiedy osoby przekładały sesje miesiącami właśnie dlatego, że były pełne obaw i niechęci do znalezienia się przed obiektywem.
Są jednak sesje, podczas których mam wrażenie, że bohaterowie moich zdjęć pomimo pewnych obaw potrafią nabrać dużego dystansu do siebie i swojego wyglądu co pozwala im całkowicie się rozluźnić na planie zdjęciowym. Do takich zaliczam chociażby sesję z Ewą.
Jest to świetny przykład sesji, podczas której mogliśmy swobodnie porozmawiać zarówno o zdjęciach jak i innych tematach. Dzięki temu myśli mojej modelki nie były skupione wyłącznie na tym, że ma zaraz znaleźć się przed obiektywem. Jestem pewien, że pomogło to jej poczuć się swobodniej, a w efekcie poprawić efekt końcowy sesji.
Kilka tygodni temu, podczas innej sesji, usłyszałem zachętę do pisania postów, w których opisywałbym jak różne postawy zachowań przed obiektywem mam okazję obserwować. Chyba rozważę taką możliwość. Myślę, że miałbym o czym pisać :)