Nie podejmę się zrealizowania każdego zlecenia!

Kilka miesięcy temu firma kosmetyczna poprosiła mnie o wykonanie zdjęć produktowych. Po wykonaniu zdjęć próbnych pierwszego produktu moja praca miała być oceniona i jeśli spełni oczekiwania zleceniodawcy miałem szanse na dużo kolejnych zamówień. Układ wydawał mi się idealny – powoli zbliżał się koniec sezonu ślubnego i dzięki zdjęciom reklamowym kosmetyków miałbym zapełniony kalendarz na okres zimowy, który w branży ślubnej jest zawsze mniej obfitujący w zlecenia.

Pojawiły się jednak dwa problemy.

1. Nie mam dużego doświadczenia w fotografowaniu kosmetyków. O ile z wieloma produktami byłbym w stanie sobie poradzić to zleceniodawca wytwarza dużo produktów w szklanych i srebrnych (działających jak lustro) opakowaniach. Robię takie zdjęcia z przeznaczeniem na portale aukcyjne ale na tym się zazwyczaj kończy. Mam doświadczenie w robieniu zdjęć na billboardy ale to inna historia…

2. Nie robię zleceń, które są spoza mojej dziedziny zainteresowań. Nie zrozumcie mnie źle – jak najbardziej jestem za podejmowaniem nowych wyzwań, szukaniem inspiracji w innych rodzajach fotografii, rozwijaniem swojego warsztatu. Uważam jednak, że każdy fotografujący ma swoje ulubione rodzaje wykonywanych zdjęć i powinien się ich trzymać i rozwijać umiejętności z nimi związane zamiast łapać każde zlecenie w swoim zasięgu. Zdjęcia kosmetyków nie były  moim „konikiem”.

Możliwość zarobienia w „martwym” okresie jednak kusiła. Zacząłem czytać o fotografii produktowej, oglądać tutoriale dostępne w sieci, opanowałem podstawowe umiejętności związane z fotografowaniem szkła… Wkręciłem się trochę w manipulowanie światłem przy robieniu takich zdjęć.

Próbne zlecenie od klienta okazało się łatwiejsze niż myślałem. Po kilku próbach uzyskałem efekt, który uważałem za akceptowalny. Producent kosmetyków też był zadowolony i dostałem kolejne produkty do fotografowania.

Postanowiłem jednak zrezygnować ze współpracy i polecić firmie kolegę, który specjalizuje się w podobnej fotografii.

Dlaczego? Z wielu powodów. Oto najważniejsze z nich.

Czysto biznesowo – nauka robienia takich zdjęć okazała się mało opłacalna w tamtym czasie. Do wykonania kolejnych zdjęć potrzebowałbym zainwestowania w wyposażenie studia. Poza tym w miarę jak zacząłem się zagłębiać w tematykę fotografowania takich produktów zacząłem być świadomy jak mało wiem i jak wiele czasu potrzebuję aby zdobyć potrzebną wiedzę. W dodatku sezon ślubny jeszcze się nie skończył i obawiałem się, że z powodu zagłębiania się w fotografię produktową miałbym opóźnienia w realizowaniu bieżących zleceń, które uwielbiam.

Chociaż poradziłem sobie z pierwszymi zdjęciami i byłem zafascynowany pracą ze światłem to nadal nie była moja działka. Ani wtedy ani dziś. Być może za kilka miesięcy/lat. Wolę się specjalizować w tym co robię i robić to coraz lepiej, niż wykonywać różne rodzaje zdjęć i żadnego z nich na odpowiednim poziomie.

Komentarze

comments