Nadal sprawdzam jak dobrej klasy aparat kompaktowy poradzi sobie podczas zleceń reporterskich, które do tej pory realizowałem zawsze lustrzankami. Przez dwa dni fotografowałem delegację, która przyjechała do Wrocławia na zaproszenie firmy LG. W programie było zwiedzanie miasta, wycieczka do Zamku Książ i wizyta w fabryce.
Moja praca polegała na wykonaniu reportażowych zdjeć ze szczególnym skupieniem się na ludziach. To i podobne zlecenia wymagają przede wszystkim szybkiego reagowania na sytuacje. Szybki autofocus i dobra praca aparatu w różnych (często trudnych!) warunkach oświetleniowych to najważniejsze cechy, którymi musi charakteryzować się sprzęt aby sprostać takiemu zadaniu.
W przypadku pracy z aparatem kompaktowym miałem nieco ułatwione zadanie. Sprawiał wrażenie amatorskiego sprzętu dzięki czemu nie zwracał na siebie zbyt dużej uwagi. Całodzienne bieganie z małym i lekkim aparatem było też dużo mniej męczące.
Oczywiście nie mogłem sobie pozwolić na pomyłki. Cały czas miałem w pobliżu lustrzankę, która służyła jako aparat zapasowy na wypadek gdyby jej mniejszy brat nie dawał sobie rady. Do takiej sytuacji nie doszło i większego aparatu użyłem do wykonania tylko kilku zdjęć kiedy potrzebowałem dłuższych ogniskowych.
Moja największa obawa związana z pracą innym narzędziem niż zwykle była reakcja zleceniodawcy. W głowach wielu osób utarło się myślenie, że profesjonalista pracuje profesjonalnym (czytaj: dużym) aparatem. „Małpka” której używałem zdecydowanie nie wygląda na taki sprzęt. Nie wiem co pomyślał zleceniodawca kiedy zobaczył jak pracuję ale żadnych uwag odnośnie aparatu nie było :)
Z powyższych zdjęć jedno zostało zrobione lustrzanką. Ciekaw jestem czy ktoś rozpozna które :)