Z każdą wizytą w tym mieście przypominam sobie jak bardzo jest ciekawe. Berlińskie ulice to dla mnie nieustające źródło inspiracji, zarówno jeśli chodzi o zdjęcia jak i inne dziedziny życia. Fascynuje mnie to, że wystarczy zmienić dzielnicę aby mieć wrażenie, że jest się w całkiem innym miejscu. Czasem oznacza to tylko przejście na inna stronę ulicy lub przekroczenie rzeki.
Wiosna i lato to moje ulubione pory roku na błąkanie się po berlińskich ulicach z aparatem. Długi dzień i panujące wówczas temperatury sprzyjają pokonywaniu długich dystansów, które trzeba przemierzyć jeśli chce się lepiej poznać miasto. Oczywiście można skorzystać z metra. Jak jednak można odkrywać uroki miasta i podziwiać jego różnorodność będąc pod nimi? ;) Takie miasta zdecydowanie lepiej zwiedzać rowerem. Tym razem wybrałem chodzenie ale przy kolejnej wizycie w stolicy Niemiec chcę ją zobaczyć z perspektywy dwóch kółek. Jak zresztą robi na co dzień wielu berlińczyków.
Jednym z moich ulubionych miejsc w tym mieście jest Kreuzberg. Najbardziej zróżnicowana etnicznie dzielnica, która jest też uważana za kolebkę sztuki ulicznej, miejsce nieszczególnie bezpieczne ale z pewnością barwne. To w tym rejonie mieszka wielu artystów. To tutaj berlińskie ulice są najbarwniejsze. Zdecydowanie łatwiej tu niż w Dreźnie (w którym byłem kilka tygodni temu) o ciekawe postaci czy słynne kolorowe murale.
Zapraszam do obejrzenia zdjeć z dwóch innych moich wizyt w Berlinie. Zdjęcia z pokazu mody Gosi Sobiczewskiej są we wpisie z grudnia 2018 . Kilka zdjęć ulicznych można obejrzeć we wpisie z 2016 roku. Podczas tamtej wizyty w mieście uszkodziłem swój ulubiony aparat i zdjęć jest nieco mniej niż bym chciał.
Jedno moje marzenie związane z Berlinem zostaje niespełnione. Marzy mi się wykonać sesję portretową na ulicach tego miasta. Planując ten wyjazd za późno pomyślałem o jego realizacji. Mam nadzieję, że przy kolejnej wizycie uda się wszystko zaplanować z odpowiednim wyprzedzeniem.