Kilka miesięcy temu pisałem o tym, że lubię uczyć. W dużej mierze dlatego dzieje się tak dlatego, że przygotowania do spotkań z mniej doświadczonymi fotografami są świetnym pretekstem do przypomnienia sobie podstaw.
Od czasu powstania tamtego wpisu pewne 2 wydarzenia spowodowały, że nieco bardziej zastanawiam się nad edukacją fotograficzna, zarówno jeśli chodzi o mnie samego jak i inspirowanie do niej innych.
Około miesiąc temu miałem okazję obserwować koleżankę przy realizacji reportażu ślubnego. Chociaż bardzo często natrafiam na innych fotografujących to tym razem zwracałem większą uwagę na to co robiła, w jaki sposób pracowała z ludźmi, co przykuwało jej uwagę, a jakie elementy wydarzenia pozostały przez nią niezauważone. Ciekawe doświadczenie – tym bardziej, że zauważyłem pewne podobieństwa do stylu mojej pracy z przed kilku laty.
wykonanie tego zdjęcia mogło skończyć się utopieniem aparatu na środku jeziora – całe szczęście sprzęt i nasz „okręt” ocalał
Kolejną przygodą były warsztaty Ogrodzieńcu, które miałem przyjemność prowadzić wraz z trójką innych fotografów. Każde z nas skupia się na nieco innym rodzaju fotografii, chociaż wszyscy jesteśmy zafascynowani dobrym reportażem fotograficznym. Tu również mogłem poobserwować pracę innych, w tym też bardziej doświadczonych, fotografów. Dużo też dowiedziałem się o tym jak utrzymać swoją motywację i rozwój umiejętności związanych z fotografowaniem. Poznanie nowych, ciekawych osób przy okazji wyjazdu było wisienką na torcie.
Wyjazdowe warsztaty zainspirowały mnie do projektów, które chciałbym zacząć już wkrótce realizować. Zbliża się najintensywniejszy okres w moim tegorocznym sezonie ślubnym i mam nadzieję, że nie pozbawi mnie on zapału do zrealizowania planów. Może nawet jeszcze bardziej zmobilizuje ? Oby!