Amator martwi się o sprzęt, profesjonalista o pieniądze

Kiedy na studiach zaczynałem pracować jako fotograf, jedną z zalet tego zajęcia była dla mnie możliwość sfinansowania coraz to nowego sprzętu – dziś nowy obiektyw, potem nowa torba i filtr. (Jak większość facetów jestem też trochę gadżeciarzem…) Chociaż miałem świadomość, że nowe narzędzia nie wpłyną szczególnie na jakość moich zdjęć to miałem nadzieję, iż chociaż pomogą mi się rozwinąć, spojrzeć na fotografię w inny sposób.

W tamtym czasie widziałem jak moja wiedza z zakresu fotografii się poszerza, ale nadal patrzyłem na niektóre zdjęcia przez pryzmat technologii  z myślą: „tego zdjęcia nie zrobiłbym aparatem, który miałem rok, dwa temu…”

torba fotografa

walizka już prawie spakowana, jutro kolejne wyjazdowe zlecenie

Od jakiegoś czasu na nowe zakupy patrzę w całkiem inny sposób. Jest to dla mnie po prostu kolejny wydatek, który muszę ponieść aby móc dobrze zrealizować zlecenia. W przypadku niektórych planowanych zakupów jestem wręcz zły, że technologia idzie do przodu tak szybko – przecież aparat, którym zrobiłem ostatnie kilkaset zleceń jest niemal idealnym narzędziem, a dzięki  zdobywanemu doświadczeniu i wiedzy teoretycznej jestem w stanie jeszcze wiele z niego „wycisnąć”. Tymczasem starszy sprzęt zostaje wycofany z produkcji, na jego miejsce pojawiają się kolejne modele, niekiedy wręcz gorzsze, wyposażone w zbędne funkcje, robiące zdjęcia o zawrotnej rozdzielczości, na które potrzeba ogromnych dysków twardych. Nie miałbym nic przeciwko temu gdyby ta „nowa jakość” sprzętu pozwoliła spełnić oczekiwania kolejnych wymagających klientów. Tak niestety nie jest… a zakupów nie da się odwlec bo narzędzia się zużywają i niektóre niebawem czeka zasłużona emerytura.

Jedno z najpopularniejszych i moich ulubionych fotograficznych powiedzeń mówi:

„Amator martwi się o sprzęt, profesjonalista o kasę, a mistrz o światło”

Wiele w nim prawdy.

Komentarze

comments